1998
rok
Jest 20 tydzień 1998 roku. Jest 22 tydzień 1998 roku. Jest 24 tydzień1998 roku. Jest 25 tydzień1998 roku. Jest 26 tydzień1998 roku. Jest 28 tydzień1998 roku. Jest 29 tydzień1998 roku. Jest 30 tydzień1998
roku. Jest 31 tydzień1998 roku. Jest 32 tydzień1998 roku. Jest 33 tydzień1998 roku. Jest 35 tydzień1998 roku. Jest 36 tydzień1998 roku. Jest 42 tydzień1998 roku. Jest 45 tydzień1998 roku. Jest 49 tydzień1998 roku. Jest 51 tydzień1998 roku.
Przepis tygodnia
- archiwum
1999 rok
2000 rok
2001 rok
Wiosna rozkwitła w całej swojej świeżej okazałości. Na
straganach pysznią się młode kapusty, marchewki i ziemniaki,
rzodkiewki, kalarepki, kalafiory, świeży koperek, botwinka...
Jeszcze wszystko drogie, ale z dnia na dzień tanieje.
Drugi majowy tydzień rozpoczął się upałami. Zestaw upały -
młode warzywa prowokuje do przygotowania czegoś lekkiego,
smakowicie odprężającego. Najbardziej odpowiedni wydaje mi
się zestaw : chłodnik
litewski, pulpety z indyczej
piersi w sosie koperkowym, młode
ziemniaki, młoda
kapusta tzw. "gęstowana",
sałatka z pomidorów, ogórków i szczypiorku z sosem vinegre.
Chociaż to środek maja, jednak pogoda raczej listopadowa.
Wieją zimne wiatry, siąpi deszcz, słoneczko z trudem przebija
się przez chmury, choć od czwartku mają być upały.
Przychodzi ochota na coś ciepłego...
A może zupa
jarzynowa z młodych warzyw, do tego kurczę w śmietanie z ryżem i sałatą ze śmietaną. Na
deser : kisiel
rabarbarowy.
W środku tygodnia (czwartek - 11 czerwca) wypada święto Bożego Ciała.
Dla wielu z nas będzie to bardzo długi weekend. Pogoda sprzyja,
będzie więc okazja do wyjazdu na łono natury, nad wodę, do
lasu...
Dobrze byłoby zabrać ze sobą grilla, ale wystarczy "zimny
bufet", a więc trochę surowych warzyw (marchewka,
kalarepka, seler naciowy, ogórki, pomidory, kalafior surowy
podzielony na cząstki) oczyszczonych i pokrojonych w słupki, do
tego sos-maczanka
koperkowo-majonezowy, pieczony kurczak,
kawałek zimnej
sztufady, paszteciki
półfrancuskie z mięsem, ciasto z owocami, kawa i herbata w termosach i dużo zimnych napojów
(najlepsze są grejpfrutowe, pomarańczowe i pomidorowe).
A jeżeli zdecydujemy się zabrać ruszt, to do palenia polecam
brykiety - są o wiele wydajniejsze od węgla i dłużej
trzymają wysoką temperaturę.
Na dobrze rozgrzany ruszt polecam skrzydełka mojej własnej
kompozycji : imbirowe
z miodową glazurą. I dobrej zabawy!
Mistrzostwa Świata w piłce nożnej rozkręcają się coraz
szybciej, emocje rosną. Panowie (i nie tylko) siedzą przed
telewizorami i chętnie coś pogryzają, nie zwracając uwagi na
to czy jedzą sałatkę
duńską, ozorek w pomidorach, pierogi
z truskawkami czy odsmażane ziemniaki
z kwaśnym mlekiem. Byle nie przeszkadzało w oglądaniu meczu.
Warto pokusić się o przygotowanie czegoś smakowitego, żeby w
pełni sytości zasiąść przed telewizorem i rozkoszować się
emocjami...
Czerwiec w tym roku jest wyjątkowo paskudny. Deszcz, zimno,
tylko czasami cieplejszy dzień, tak jak niedziela 21,
najdłuższy dzień roku.
A może sobótkowa noc (23-24) będzie również pogodna ? Jaka
by nie była, zakończy się dniem moich imienin. Święto, oj
jak ja lubię święto! Naszykuję dużo sałatek, tort naleśnikowy, ciasto z truskawkami... Przyjdą moje Siostry,
znajomi... i wszystko zjedzą! Pełnia szczęścia dla mnie...
Pogoda nadal paskudna. Dokładnie rok temu zaczęła się wielka
powódź na Ziemi Kłodzkiej. Mam nadzieję, że ten rok będzie
spokojny. Dzieci więcej siedzą w domu i marudzą o różne
pyszności. A to pierogi z jagodami albo z czereśniami, a to francuskie pierożki z wiśniami, może babeczki z owocami?.
A mamuśka cieszy się jak dziewczynka i pichci, gotuje, piecze,
cała szczęśliwa mimo deszczu i chłodu.
Skończyły się Mistrzostwa Świata W Piłce Kopanej - Francja
Mistrzem. No i dobrze, nie podobali mi się Brazylijczycy. A poza
tym ile razy można być Mistrzem ? Inni też są dobrzy, a nawet
lepsi. Szkoda mi Pays Bas, to znaczy Pomarańczowych Holendrów.
Byli moimi faworytami. Chciałam umieścić jakieś typowo
holenderskie dania, ale nic nie znalazłam, a że nigdy w
Holandii nie byłam, to nie znam specjałów.
Ale drogą skojarzeń :
- Holandia to kraj rolniczy.
- Rolnictwo to krowy.
- Krowy to mleko.
- Mleko to ser.
- Ser to serniki.
A więc : SERNIK NA LATO!
Od kilku tygodni krąży po kraju cud dieta zwana: dietą
SLD-owską, Oleksego, Kwaśniewskiego. Jednym słowem:
polityczna.
Postanowiłam i ja spróbować. Obfitość tanich warzyw, a i
kilka zbędnych kilogramów do zrzucenia. Spróbować można...
Podstawą jest zupa kapuściana. Poza zupą
codziennie coś się dorzuca do jadłospisu. Pierwszego dnia
można jeść surowe owoce, drugiego - warzywa i 4
ziemniaki wieczorem, trzeciego - warzywa i owoce, czwartego
- banany i odtłuszczone mleko, piątego - pomidory i
befsztyk wołowy lub kurze, białe mięso bez skóry, szóstego
- befsztyk i zielone warzywa, ostatniego - ciemny ryż i jarzyny.
Im mniej dodatków tym lepszy efekt. Podobno nawet 4 kilogramy w
ciągu tygodnia.
Za tydzień (to będzie 31 tydzień) poinformuję jak mi poszło,
to znaczy ile schudłam.
W ubiegłym tygodniu postanowiłam przeprowadzić kapuścianą dietę. W dużym stopniu powiodła się. Ale nie jestem pewna
czy 4 zrzucone kilogramy to efekt diety. Zaczęłam w
poniedziałek. We wtorek dołożyłam na drugie śniadanie 2
jabłka, a na deser dwie garście wiśni. We środę z powodu
silnego bólu głowy (nie przez dietę - inne źródło)
przespałam cały dzień i nic nie jadłam. We czwartek od rana
jeździłam po okolicy - powódź tym razem zalała Polanicę Zdrój , Szczytnę, Duszniki Zdrój, a
także śliczną wioskę Szalejów po drodze z Kłodzka
do Polanicy Zdroju. Pstrykanie
zdjęć popowodziowych bywa wyczerpujące.
W piątek wieczorem wyjechałam do Poznania - zmarł mój Teść.
Nie chce mi się jeść do dzisiaj.
Mój jedyny Teść uwielbiał placki ziemniaczane czyli
poznańskie plyndze.
Zrobiło sie prześliczne lato. Sierpień jaki lubię
najbardziej. Ciepło i słonecznie, ale nie upalnie. Stragany
pełne świeżych warzyw i owoców. U Mamy na działce również
mnóstwo wszelakiego dobra.
Robię dżemy z
wiśni, czarnych jagód, aronii, marynuję i
konserwuję ogórki, młodą cukinię. I przyrządzam różne lecza, ratatuje, musaki i co się tylko da zrobić ze świeżych
wawrzyw. Pyszności!
Nieoceniony Pan Pomarańcz (Mieczysław Wojtyło) przywozi mi
rzadko dostępne w malutkim Kłodzku warzywa. Dzisiaj przywiózł
bakłażany czyli oberżynę. Akurat mam kilka sprawdzonych
przepisów na potrawy z tym wspaniałym warzywem. Kilka
przepisów jest też w najnowszym numerze KUCHNI wydawanej przez Prószyński i S-ka.
Czas płynie nieubłaganie. Pod młynem stoją już rolnicy ze
zbożem. Obfitość warzyw zmobilizowała mnie do wyszukania
przepisów na najróżniejsze farsze. Można faszerować
pomidory, kalarepkę, paprykę, bakłażany, cukinię, cebulę.
Możliwości jest mnóstwo. Żeby tylko był ktoś, kto to zje...
Właśnie wróciłam z niewielkiej podróży po Polsce. Byłam u
przyjaciółki w Zielonej Górze. Nie spodziewałam się, że
moja Małgosia, która zawsze miała awersję do gotowania,
uszykuje takie wspaniałe przyjęcie. Pieczeń z karczku
faszerowanego żółtym serem, z pieczarkami, kotlety schabowe saute z cebulką, sałatki, dodatki. Nawet ciasto ze śliwkami upiekła. I to jakie dobre, mniammm...
Zaczyna się rok szkolny.
Koniec ze wstawaniem o 7.30, leniwym szykowaniem i jedzeniem
śniadania. Teraz pobudka o 6.30, gotowanie zupy mlecznej,
szykowanie stosu kanapek do szkoły (także do pracy),
sprawdzanie tornistra, przygotowanie zupy w miseczce, żeby
Borysek mógł odgrzać w mikrowellce zanim mama wróci...
Ostatnia niedziela sierpnia, mimo zapowiedzi pogodowców, była
pogodna, z przecudnymi jesiennymi cumulusami. Przelotne deszcze
nie zepsuły nam eskapady "na koniec świata" czyli do
Niemojowa, urokliwe miejsce w Górach Orlickich. Po takiej
wycieczce z obiadu (rosół z kury z makaronem, kurczak po wiedeńsku, sałatka z pomidorów) zostały smętne okruszyny (ku
mojej radości). A ukoronowaniem obiadu było : OKO GODZILLI. Nazwę wymyślił Jaculek oglądając teledysk a
najnowszej wersji "Godzilli".
Bywają dni koszmarne, okropne, nudne, miłe, sympatyczne...
Do tych sympatycznych należą dni wizyt naszych przyjaciół
Jurka i Ali. Dzieci czekają, żeby wyrwać chwilkę na
opowieści o kosmosie i gwiazdach. Jaculek może wreszcie
porozmawiać o czymś innym niż komputery i sieci internetowe. A
ja, oprócz pogaduszki z Alą, mam frajdę w postaci szykowania
kolacji, a później wspólnego, powiedzmy, biesiadowania.
Ostatnio uszykowałam sałatkę duńską, sałatkę z zielonego groszku z
pieczarkami, tymbaliki z ozorków, na
ciepło był tort
naleśnikowy, a na deser Oko Godzilli i keks.
Do zakąsek i tortu winko, do keksa i kawy - pyszna
wiśnióweczka.
Piękne są takie wieczory...
W sobotę (31.10) moja najmłodsza siostra, Irena, zaprosiła nas
na zaległe przyjęcie imieninowe. Nie żadna wielka impreza, ot,
kilkoro przyjaciół.
Na pięknie zastawionym stole wymyślne zakąski
("naleśniki z szynki", ruloniki pieczonego boczku,
jajka z "czerwoną rybą"). Wspaniała zupa z
brokułów, zapiekane kurze piersi z ananasem (z łakomstwa
zjadłam 2 porcje). A na deser fantastyczny sernik z
brzoskwiniami.
Od trzech dni łażę za siostrzyczką, żeby dała chociaż ze
dwa przepisy, ale Ona ciągle nie ma czasu...
Na pewno mogę podać przepis na
SZYNKOWE
NALEŚNIKI Z SAŁATKĄ.
Przepiękna zima trwa już od dwóch tygodni. Przez kilka
ostatnich lat o tej porze była plucha i błoto, a teraz mróz,
bialutki śnieżek - przynajmniej u nas i w okolicy, np.
w Batorowie, gdzie często w ciepłe
dni jeździmy na pikniki.
Zaczął się przedświąteczny bałagan. Powoli zbieram bardziej
i mniej wymyślne ingrediencje do świątecznych potraw : cykata,
migdały, krokant, konfitury z pigwy, świeży imbir w korzeniu,
laski wanilii, suszone kapelusze podgrzybków, żytnia mąka na
chlebki wigilijne... A po drodze były już andrzejki, zaraz będą imieniny Basi, potem Mikołajki,
pieczenie pierników i już ŚWIĘTA!!!
Na adwentowy czas postów (chyba z oszczędności) proponuje
znakomite śledzie, którymi uraczyła mnie ostatnio moja Mama.
Nazwała je wandowe. Do tego ziemniaki w mundurkach - no, czysta fantazja -
jak mawia Basia!
Z przepięknej zimy zrobiło się szaro, buro, nieprzyjemnie.
Deszcz i ciepły wiatr w ciągu kilkunastu godzin zniszczyły
cały śnieg.
A Święta już za 10 dni. Przygotowania rozkręcają się coraz
bardziej. Bakalie do keksa pokrojone, piernik upieczony, suszone owoce - do ciasta, na kompot,
suszone grzyby - do kapusty i uszek - przygotowane. W sobotę,
według naszej domowej, wieloletniej tradycji, wszystkie kobiety
Chęciów (na razie tylko 4 córki i 1 wnuczka) schodzą się do
Mamy na Akacjową na lepienie uszek i pierogów z kapustą
i grzybami. Mama szykuje ogromny garnek
farszu, Basia wyrabia ciasto z 2 1/2 - 3 kg mąki, a potem
tłoczymy się wokół ogromnego stołu w dolnej kuchni i
pracowicie lepimy pierożki. Od razu gotujemy je, studzimy na
dużych stolnicach, dzielimy na porcje (ile która będzie
potrzebowała - to zależy od tego, gdzie spędzi Wigilię) i zamrażamy. Najmłodsza córka, Irena, która nie
lubi i nie umie lepić pierogów, przychodzi po to, żeby być!
Siedzą z Kasią w drugim końcu 2,5-metrowego stołu, chichrają
się ze wszystkich, robią wszystkim kawkę, herbatkę i kroją
cebulę na omastę.